Storczykowe Pastwisko

Elissa

Rozejrzała się po pastwisku jakby czegoś szukała

Diablo

Spojrzał na Dziewczyne i na swoją pani. Podszedł do kate jego pani i zaczą znowu jeść marchewki z ręki

Kate

-Oj Diablo, diablo kochany jesteś-powiedziała i pocałowała jego chrapy i dała mu znowu marchewke.- Lecz już ci następnej nie dam bo co za dużo to nie zdrowo-odparła i wstał podeszła do Toronto i klaczy dała im po marchewce- Smacznego-powiedział i poszła

Toronto

Odbiegł kiedy tylko dziewczyna się zbliżała, nie dał do siebie podejść na mniej niż 10 metrów.

Kasandra

Podkłusowałam do Toronto. Spojrzałam na niego i zastrzygłam uszami.
- Widzę, że mimo wszystko jesteś ostrożny.

Toronto

- nie ufam obcym - powiedział trącając ją łbem, po czym zniżył go do trawy

Kasandra

Zaśmiała się widząc jak ogier ją zaczepia. W końcu miała ruję. Dostrzegła, że na pastwisko weszła nowa dziewczyna. Nie narzucała się nikomu. Nie zaczepiała żadnego konia. Po prostu obserwowała.

Toronto

Zaczął kłusować po pastwisku, nie oddalając się od klaczy, można było przyuważyć że biega wokół niej.

Elissa

Kucnęła sobie tam gdzie stała, zauważyła karą klacz i siwka - tu jesteś - powiedziała uśmiechając się do siebie, obserwowała nie wiedziała na ile może sobie pozwolić żeby nie przestraszyć klaczy.

Kasandra

Zarżałam widząc poczynania ogiera. Znów spojrzałam na dziewczynę. Przyglądałam się jej już nie kładąc po sobie uszu. Postawiłam je z zaciekawieniem i zrobiłam w jej stronę parę kroków, ale zaraz się zatrzymałam.

Elissa

Patrzyła na klacz i uśmiechnęła się, po chwili opuściła wzrok bawiąc się kępką trawy, najważniejsze co chciała teraz osiągnąć to by klacz się jej nie bała, nie chciała postępować zbyt gwałtownie, miała czas.

Toronto

Zatrzymał się i spojrzał na Kasandrę która kierowała sie w strone dziewczyny - co robisz? - spytał - ona ma coś dobrego - stwierdził po chwili patrząc na dziewczyne, jednak nie podchodził bliżej

Kasandra

- Nie wiem czy ma coś dobrego - odpowiedziałam uśmiechając się do ogiera. - Ale zaciekawiła mnie. Dam jej troszkę czasu.

Toronto

postawił uszy i zaczął przyglądać się dziewczynie - czasu? - parsknął cicho - i co z tym czasem?

Elissa

Spojrzała przez chwilę na ogiera, widziała że na nią patrzy. Zajrzała do swojej torebki i poturlała dwa jabłka, nie wprost do koni, ale kawałek od nich..