Kolorowa łąka

Chelsea

Mnóstwo kwiatów. Gdzieś może też czaić się żmija..

Mathilde

Przyszłą na pastwisko i usiadła na trawie. Te kolory łąki bardzo się jej spodobały, zerwała jednego kwiatka i zaczęła się mu przyglądać.

Senthia'Bonellii

Gdzieś w oddali gdzie była nie widoczna, chociaż jest maści karej.. Wyłoniła się w jej oczach jakaś dziewczyna praktycznie jej nie znała, i nie okazywała żadnego zainteresowania.. Ale dziewczyna pewnie tak od razu klacz rzucała się w oczy.. Stała sobie i jadła przepyszne kwiatki..

Mathilde

Usłyszała odgłos kopyt, podniosła głowę i spojrzała na karego konia który był niedaleko. Uśmiechnęła się, przyjrzała mu się i zauważyła że to klacz. Wstała powoli i zerwała jakieś kwiatki, powoli podeszła do niej i wystawiła rękę z kwiatkami.

Senthia'Bonellii

Zarżała głośno i przy kłusowała do nieznajomej.. Wzięła delikatnie z jej ręki kwiatki i je zjadła..
Przyglądała się dziewczynie i zaczęła skubać kwiaty koło niej..Po chwili wiatr zawiał i ujawniła się jej jedno metrowa grzywa i ogon nieco dłuższy, mogło się wydawać, ze to najpiękniejsza klacz w okolicy..
Prychnęła i dokańczała skubanie..

Mathilde

Spojrzała na klacz, była tak piękna że dziewczyna zaniemówiła. Po chwili wróciła do rzeczywistości i pogłaskała po ganaszu klacz. bardzo się jej spodobała, zawsze chciała mieć fryzyjskiego konia a w szczególności klacz. Byłą ciekawa co teraz zrobi klacz.

Senthia'Bonellii

Odwróciła się spokojnie, spojrzała co robi dziewczyna.. Uznała, ze nic złego.. Odwróciła się w swoją stronę i skubała kwiaty.. Nie robiąc sobie nic z dziewczyny..

Mathilde

Spojrzała na nią - mhm..nie boisz się - uśmiechnęła się poklepała po szyi. usiadła obok i wpatrywała się w nią.

Senthia'Bonellii

Zarżała głośno.. I tupnęła kopytem aby dziewczyna wstała.. A resztę się domyśliła..

Mathilde

Przyglądała jej się, zauważyła ze klacz chce żeby wstała. Podparła się na rękach i wstała - no co...chcesz coś - spytała i patrzyła jej w oczy.

Senthia'Bonellii

Mrugnęła oczyma i pyskiem wskazała jej grzbiet.. Zarżała głośno i stanęła dęba.. Po chwili ustała na cztery kopyta i podeszła do dosyć wysokiego pnia drzewa i czekała aż dziewczyna podejdzie..
Zarżała głośno..

Mathilde

Spojrzała na nią, uśmiechnęła się. Podeszła powoli do pnia i weszła na niego, spojrzała na klacz, nie była pewna, ale do odważnych świat należy. Złapała się delikatnie jej grzywy i wsiadła. Nie pierwszy raz jechała na oklep, ale nigdy na obcym koniu. czekała na reakcję.

Senthia'Bonellii

Zarżała głośno stanęła delikatnie dęba i ruszyła rekreacyjnym kłusem.. Każdy krok stawiała z wdziękiem i gracją..czekała na reakcję dziewczyny, nie wiedziała czy siedzi wystarczająco dobrze aby ruszyć galopem.. Czekała w ruchu na łydkę.. Robiła volty i pół volty..

Mathilde

Zaskoczona ze szczęścia ze znalazła taką klacz, usiadła mocniej trzymając się udami i łydkami i dała łydkę do galopu - jesteś świetna - powiedziała głośno i poklepała ją po szyi.

Senthia'Bonellii

Ruszyła galopem.. Jej grzywa rozpływała się w wietrze... Ogon i jej szczotki również wyglądała jak
tzw. The Black Nemzis. Ślicznie wyglądały obie koń śliczny, dziewczyna bez zbędnych rzeczy tzw.siodła i ogłowia.. Można by było nakręcić film.. Kara klacz z dziew2czyną na grzbiecie pośród kwiatów..Zarżała głośno i rozpędziła się do cwału..