Samotne jezioro.

Elissa

Obserwowała każdy ruch konia, podkuliła nogi przyglądając się z pasją zwierzęciu.

Danny Saucedo

Był tak pochłonięty muzyką, którą tak uwielbiał że nawet nie zauważył przychodzącej dziewczyny, a tym bardziej nie zauważył jak koń się oddalił... Zaczął śpiewać pod nosem...

Elissa

Gdzieś dobiegły ją dzwięki nuconej piosenki, powoli odwróciła głowę by zobaczyć skąd one dochodzą i zauważyła chłopaka, uśmiechnęła sie raczej do siebie, nie chcąc mu przeszkadzać wzrok skierowała znów na tarancika.

Amor

Popatrzył na chłopaka i parskną. Spojrzał na dziewczynę i zastrzygł uszami. Cóż, robiło się tłoczno. Koń nasłuchiwał każdego nawet najmniejszego szmeru strzygąc uszami. Odszedł spory kawałek od ludzi , połozył się i zaczął sie tarzać.

Elissa

Uniosła się by lepiej widzieć tarzającego się konia, w tym momencie żałowała że nie wzięła aparatku, jednak kto wie jak koń zareagowałby na błysk flesza?

Danny Saucedo

Danny w dalszym ciągi dumał na trawie słuchając muzyki oraz podspiewując co jakiś czas... Po chwili nudzia mu sie pozycja siedząca a więc połorzył się na trawie obserwując szybujące w górze obłoki...

Amor

Wstał i otrzepał się. Popatrzył w stronę ludzi obojętnie, póki byli w peniej odległosci nie przeszkadzał mu ich obecność. Czy kiedyś znajdzie się odważny by złapać i ujeździć Amora ?

Elissa

Wstała i zdjąwszy buty podeszła do jeziorka, zamoczyła w nim stopy, po chwili podniosła wzrok i odszukała nim konia

Danny Saucedo

Danny po niedługim czasie podniósł się i rozejrzal po okolicy... zauwazyl Natalie wlepił w nią swój tępy wzrok... zapatrzył się chwilowo nie wiedzac czemu... Może z przemęczenia oraz senności?

Amor

Parskną głośno i zarżał, machną ogonem. Zaczął galopować po łące otaczającej jezioro.

Elissa

Przyglądała się konikowi i nad czymś myślała, widać to było po niej była zafascynowana, zrobiła kilka kroków w chłodnej wodzie

Danny Saucedo

Odchylił się do tyłu i pokręćił głową uwalniając się przy tym z transu... Siedział oddalony od dziweczyny dobre 10 m. obserwował raz ją raz konia...

Amor

Kłusował po łace, a co chwilę jego chód przemieniał się w spokojny galop. Biegał co jakiś czas zerkając na ludzi.

Elissa

Przykucnęła sobie tam gdzie stała i zanurzyła dłoń w wodzie, rysowała po powierzchni jakieś kształty, najwyraźniej była zamyślona

Justin

Dopiero po chwili dotarło do niego, że nie jest już sam na sam z ogierem. Zamrugał kilkakrotnie oczami. Wypadałoby się przywitać.
- Cześć. - mruknął więc.