Słoneczna plaża.

London

- London - przedstawił się. - Więc już się znamy - stwierdził i uśmiechną się szczerze. Machnął ogonem. - Należysz do którejś ze stadnin ? - zadał czołowe pytanie.

Tennessee

- Nie. Mam jakiegoś człowieka... - odparła. Według niej to konie nie były własnością ludzi lecz ludzie końmi. Parsknęła cicho i spojrzała znów na niego. - Nie widziałąm cię tu wcześniej... - uśmiechnęła sie

London

-Cóż , krótko tu jestem - przyznał patrząc na klacz. Ładna była z niej gniadoszka , musiał to przyznać. Machnął ogonem i zastrzygł jednym uchem.

Tennessee

Przytaknęła łbem szukaąc tematu. - Masz tu kogoś? - spytała po chwili zastanowienia przyglądając mu się. Jej czarne ślepia zatrzymały się na jego ślepiach. Na pewno zawierały w sobie nutę uwodzicielstwa.

London

Parskną głośno. - Cóż, mam właściciela - zaśmiał się i spojrzał na klacz. A jeżeli chodzi ci o partnerkę to jestem sam. - popatrzył na klacz porozumiewawczo . A ty ? - spojrzał na nią pytająco.

Tennessee

- Jak wspominałam mam człowieka...Chodziło mi raczej o jakąś rodzinę, ale skoro tak - zaśmiała się słodko. - Ja również nikogo nie mam - dodała po chwili nie spuszczajac z niego ślepi.

London

- Rodziny również nie posiadam - sprostował po chwili i machnął ogonem. -Jeździsz może ? Znaczy jesteś ujeżdzona? Dosiadają cie ludzie ? - spytał dość niepewnie.

Tennessee

- Kiedyś...Ale to było dawno temu... - odparła. Pamiętała te wystawy jak była bardzo młoda...Błysk fleszy w aparatach...Ale zaniedbali ją i zdziczała. - Za to ty mi wyglądasz na świetnego konia dla nich - przyznała z lekkim uśmiechem.