Niewielkie ''cos''

Chelsea

- Nie, mówiłam, dopiero się rozglądam. - wyszczerzyła się do niego lekko i przysunęła napój do siebie.

Dessmow

-Przepraszam, mosialem nidokladnie sluchac. - poiedzial ,wzial kubek i usiadl obok niej. Napil sie, ale herbata byla jeszcze za ciepla.

Chelsea

- Spoko, czasem też tak mam. - wyszczerzyła się do niego szerzej. - Znalazłeś tu już jakiś przyjaciół albo znajomych? - zapytała.

Dessmow

- Zapoznalem sie jako tako z miejscowa psycholozka zwierzat - powiedzial odstawiajac kubek i patrzac na dziewczyne.

Chelsea

- Mhm. - pokiwała lekko głową. - A skąd pochodzisz? - spytała, upijając łyk.

Dessmow

- Mieszkalem niedaleko przez cale zycie. - westchnal wiedzac ile stracil nie przybywajac tutaj wczesniej.

Chelsea

- Aha. Ja jestem z Los Angeles. - odpowiedziała. Facet był miły, ale jakiś cichy. To ona zadawała pytania. On odpowiadał chyba tylko przez grzeczność...

Dessmow

Usmiechnal sie milo. - Od dluga tu jestes? - spytal wypijajac do konca herbate.

Chelsea

- Jakiś tydzień, może dwa. - odpowiedziała. - Przez pierwsze dni rozpakowywałam się, a dopiero niedawno ruszyłam zwiedzać. A ty?

Dessmow

- Wzialem z domu jedynie swoj plecak, tutaj bylo juz mniej wiecej uzadzone, kuchenka, lazienka, meble... niem mialem za bardzo co tutaj robic, pierwsze dni zwiedzale ,zapoznawalem sie z okolica, a na nastepny dzien kupilek konia - powiedzial.- pracujesz gdzies? - spytal.